Boję się, że to ciąża.

napisał/a: inside_joke 2015-04-05 11:30
Witam.
8 lutego miałam okres, skończył się 14, tego dnia prawdopodobnie mogło dojść do kontaktu z nasieniem. Następny okres dostałam niby normalnie, bo 8 marca, ale był krótszy (6 dni, w tym 2 raczej plamienia, niż krwawienia). Od tego czasu robiłam testy ciążowe, w różnym odstępie czasu i o różnych porach - rano i wieczorem, wszystkie negatywne. Teraz minęły już prawie 2 miesiące od stosunku, powinnam dostać następną miesiączkę, ale się nie pojawia.
Robiłam obserwację temperatury w cyklu i była dziwna, bo podczas okresu i przez pierwsze 5 dni wynosiła 36,5 stopnia, następnie podniosła się do 36,8 i myślałam, że to owulacja, ale notując kolejne temperatury specjalna aplikacja wyliczyła mi owulację na 27 marca. Wtedy też pojawił się śluz płodny, zdecydowanie jak dla mnie za późno. Obecnie moja temperatura wynosi 37,0-37,1 i nie spada mimo, że to już 29 dzień cyklu (mam cykle ok. 28 dniowe)

Dzisiaj rano zrobiłam test ciążowy, wynik po 5 i 10 minutach negatywny, ale po 3 godzinach była jakby słaba druga kreska, ale wyglądała raczej jak wgłębienie w tym teście, nie była różowa.
Przeczytałam, że test jest ważny tylko 10 minut po wykonaniu.
Czy ktoś mógłby mi coś doradzić?
napisał/a: wikam2 2015-04-05 12:27
Przecież wiesz, że w ciązy nie jesteś ;)
Ogarnął Cię strach, wkręciłaś się w to i on tak sobie Tobą rządzi bez litości ;)

Jeśli chcesz potwierdzenia namacalnego, że w ciązy nie jesteś zrób bete HCG z krwi.

A ciązy nie ma bo ;
- testy oczywiście by ją pokazywały od razu
- nie miałabyś NORMALNEGO OKRESU - czyli takiego z pms-em, skrzepami etc

Okres Ci się spóźnia bo się tresujesz.
Testy odczytuje się od razu a potem wyrzuca. Bo - bo własnie potem może pokazać się blada kreska mimo braku ciązy.
Temperaturą się nie zajmuj bo watpię abyś umiała ją interpretować i znała w ogóle zasady pomiaru ;)

Wyluzuj! :) Pozdrawiam!
napisał/a: inside_joke 2015-04-05 22:24
Co do temperatury, to wiem, jak mierzyć temperaturę i w tym cyklu robiłam to regularnie o stałej porze dnia. Wiem też, że na temperaturę mogą mieć wpływ różne czynniki jak przemęczenie, alkohol itd., ale znam swój organizm i wiem mniej więcej, czego mam się po nim spodziewać w kwestii temperatur. W 1 fazie cyklu mam od 36,5 do 36,7 a w drugiej powyżej 37,0 czasem zdarza się 37,3 nawet. (prawie nigdy nie mam niskich temperatur jak 35,9 albo 36,0 i kiedy taka by się u mnie pojawiła, to bym się przestraszyła, że coś jest źle).

W każdym razie, z pomiaru temperatury, a raczej z jej skoku wynika, że owulacja wystąpiła (bo gdyby jej nie było, to temperatura by chyba nie skoczyła nagle, skoro W TYM MIESIĄCU wykluczam zapłodnienie), ale DOPIERO OKOŁO 20 DNIA CYKLU! Wszędzie jest napisane, że powinna być ok. 12-16 dnia cyklu.

Bo jest różnica: miałam 36,5 albo 36,6 podczas okresu/w pierwszej fazie (brak śluzu bądź mało, nieciągliwy, o lekko kwaśnym zapachu)
pod koniec pierwszej fazy, gdzie było ok. 36,8-36,9 i śluz stawał się obfitszy, bardziej ciągliwy, bezzapachowy - myślałam, że to może owulacja, ale brakowało mi wysypu pryszczy, który po niej występuje i jakoś temperatura była za niska jak dla mnie.
później spadek temperatury w 20 dniu cyklu, śluz ciągliwy i PRAWIE przejrzysty

No i właśnie po tym 20 dniu cyklu zaczęłam mieć 37,0-37,1 stopnia, dostałam pryszczy, najpierw znów lepki śluz o kwaśnym zapachu, teraz kremowy, bezzapachowy, nieciągliwy, czasem wpadający w lekko przejrzysty i jest go mało. I tak po dziś dzień.


A co do tego, czy tamta miesiączka (8 marca) była normalna, to właśnie była dziwna, napisałam to. W sumie nie miałam jakichś objawów na nią poza pryszczami po owulacji i lekkim powiększeniem piersi. Pierwszy dzień lekkie plamienie, w sumie było rano i wieczorem, przez środek dnia nic. Później, drugiego dnia dostałam już krwawienia i bólu brzucha, ale trwał krótko, zazwyczaj brzuch boli mnie pierwszego dnia. Skrzepy chyba jakieś były, ale niewiele, krew raczej jasna. Najbardziej obfite krwawienie przypadło mi jakoś na 4-5 dzień, 6 było lekkie brązowawe plamienie i koniec.