BEZSENS ISTNIENIA

napisał/a: acider333 2009-10-13 21:26
1. Absurd jest Absolutem.
2. Nic wiecej nie da sie powiedziec.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-10-13 21:44
Witam Cie, Shalimar. Witam Wszystkich.
Nie mam zbyt wiele czasu teraz na to, by napisac obszerniejszy post, ale zapraszam na moje watki na nerwicach "Lęk jest naszym przyjacielem" oraz "Nerwica a sens życia". Jestem osobą, która jest aktualnie BEZWARUNKOWO SZCZĘŚLIWA , dzieki całej negatywnosci jaka musiała przeżyc, by nauczć sie takiej własnie radości.Jakie miałam zycie i jak nauczyłam sie być szczęśliwą, opisałam w moich postach na tych wątkach, ktore wymieniłam a poza tym na onkologii i na uzależnieniach, pod tymi samymi danymi osobowymi. Może jutro, po pracy uda mi sie napisać obszerniejszy post, a jeśli ktoś z Was zechce przeczytac moje posty i bedzie miał do mnie jakieś pytanie, prosze napisać.Pozdrawiam Wszystkie osoby, doswiadczajace nadal depresji i braku ochoty do zycia.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-10-14 06:43
Witam ponownie, z rana, przed pracą.
Chciałabym na dobry poczatek dnia przytoczy ć dla przemyśleń pare ważnych informacji na temat przyczyn powstawania chorób, w tym i depresji.( o korzeniach depresji napisze , gdy będe miała więcej czasu, korzystając z materiałów, które na ten temat zebrałam(.To, co teraz napisze to tylko krótki wstęp.
To, co teraz napisze pochodzi z książki D.Walscha "Rozmowy z Bogiem" cz.I.
"Choroba powstaje w umysle.
Jak to? a infekcje, czy przeziebienie? a nawet AIDS ?
W życiu nie moze zaistnieć nic, co najpierw nie było myslą.MYŚLI SA NICZYM MAGNESY PRZYCIAGAJĄCE SKUTKI.Moga nie zawsze świadome i w sposób jawny sprawcze :"mam zamiar zarazić sie jakąś straszna choroba " lub cos w tym rodzaju.Pierwotna mysl jest daleko bardziej subtelna : "NIE ZASŁUGUJE NA TO, ABY ŻYĆ ", "Nic mi w życiu nie wychodzi", "JESTEM PRZEGRANY", " Bóg mnie ukarze", "MAM JUŻ DOŚĆ TAKIEGO ŻYCIA"..
Mysli, choc tak ulotne, kryją w sobie potężny ładunek energii.Trudno odwrócic nastepstwa NEGTYWNEGO MYŚLENIA, kiedy już przyjęły fizyczna postac.Nie jest to rzecz niemozliwa, ale nader trudna.TRZEBA NIEZWYKLEJ WIARY.Ogromnej ufnosci w dobroczynną potęgę WSZECHŚWIATA, obojetnie czy nazwiesz ja BOGIEM, Pierwszą PRZYCZYNA itd.Wy, ludzie jestescie niczym trędowaci w umysle.Zżerają was od środka złe mysli.Niektore sa wam narzucane.Wiele jest jednak waszym wytworem, POWOLUJECIE JE DO ISTNIENIA I HODUJECIE, godzinami , tygodniami, latami.
I DZIWICIE SIE : SKAD U WAS TE CHOROBY !
Mozesz uporac sie ze swoimi zdrowotnymi kłopotami, UZDRAWIAJĄC SWOJE MYŚLENIE.Tak, mozesz wyleczyc niektóre dolegliwosci , na które juz zapadłeś ( sprowadziłeś na siebie), jak równiez zapobiec rozwinieciu sie nowych.Możesz tego wszystkiego dokonac PRZEZ ZMIANĘ MYŚLENIA.
Poza tym dbaj o siebie bardziej.Ćwicz , bo gdy tego nie robisz, ciało wiotczeje i słabnie.
Nie odżywiasz go własciwie, co jeszcze bardziej je oslabia.
Wymagasz od swego ciała sprawnosci w tak okropnych warunkach ( nie odżywiajac go właściwie ani fizycznie, ani mentalniei nie robisz nic, aby to poprawic.Przeczytasz te słowa, przyznasz im racje i znowu powrócisz do swoich wyniszczających nawyków.A wiesz dlaczego ?
BO NIE MA W TOBIE WOLI ŻYCIA ".

Na tym zakończe cytowanie tych paru fragmentów, gdyz to wystarczy na razie.
Znacie to powiedzenie " W ZDROWYM CIELE ZDROWY DUCH.
Nie mam watpliwosci, ze osoba o "chorym , depresyjnym mysleniu", gdyby na przekór swym myślom zmobilizowała sie do regularnych , najprostszych ćwiczeń, lub do codziennego lekkiego biegania, po jakimś czasie odzyskałaby kondycje fizyczną, a w ślad za lepszym poczuciem fizycznym, poprawiłby sie nastrój.Wiem o czym mówie, gdyż mam parę prostych ćwiczeń, ktore lubie sobie bez powodu wykonywać.
Na moim watku "Lęk jest naszym przyjacielem" przytoczyłam mnóstwo informacji z różnych książek i czasopism dot.powrotu do zdrowia i odzyskania radości zycia. To, ze jestem dzis szczęśliwa osobą zawdzieczam ciężkiej pracy tak na poziomie ciała, jak mysli i emocji. Dzis nie pozwalam moim myslom błąkać sie jak chcą " jak bezpańskim psom",.Napisałam cos takiego:
SAMA O TYM DECYDUJĘ,
O CZYM MYSLĘ, JAK SIE CZUJĘ.

I to jest moja prawda, a miejcie na uwadze to, ze zaliczyłam nerwicę lekową, nerwicę natrectw myślowych, więc musiałam dokonać " rewolucji mentalno -emocjonalnej" w głowie i realnej w życiu.
Musze zbierac sie do pracy.Jesli kogos z Was zainteresowało to, co napisałam dotąd, zapraszam na moje wszystkie posty, które zamieściłam na różnych watkach. Życze lepszego dnia i wiecej wiary w DOSKONAłość ŻYCIA, W KTÓRĄ JA NIE WĄTPIĘ.

Prawdziwe szczęście mieszka w nas
i nie zależy od niczego,
kto go doswiadczy chociaż raz,
ten będzie tęsknil wciąż do niego !
.
POZDRAWIAM
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-10-15 06:06
Witam Wszystkich z rana, które jest moja ulubiona pora .Cały dzień mam przed soba I MOGE Z NIM ZROBIĆ, CO CHCĘ !
Wklejam tutaj post, ktory zainstalowałam tez na moim wątku na nerwicach, gdyż może otworzy komus oczy na "sprawczą moc naszego myślenia" i na nasz niewatpliwy udział w sianiu naszego szczęścia i nieszczęścia.

Nie będę sie zbyt rozpisywać, ale napiszę coś, co uważam za JEDNO Z MOICH NAJWAŻNIEJSZYCH ODKRYĆ, JEŚLI CHODZI O LĘK i wpływ mysli na jego powstawanie.

KLUCZEM DO SZCZĘŚCIA jest MYŚLENIE,
nie mam co do tego wątpliwości,
JESTEM SZCZĘŚLIWA GDYŻ WCIĄŻ SIEJĘ
NASIONA ZDROWIA I RADOŚCI !

W książce Roberta Monroe "Dalekie podróże" i z książki D.Walscha "Rozmowy z Bogiem" przeczytałam zdania, które mi uswiadomiły cos takiego.
:
zacznę od Monroe: gdy podczas stanu OBE( bycia poza ciałem) w tzw.II Obszarze ( odpowiedniku Zaświatow po śmierci-mój przypisek) Monroe pomyślał cokolwiek , NATYCHMIAST SIĘ TO PRZED NIM MATERIALIZOWAŁO.Gdy pomyślał o wilku, w jego rzeczywistości pojawiał się wilk.Wtedy zrozumiał, jak WIELKĄ TWORCZĄ MOC MA MYŚL i zaczął pracować nad opanowaniem mysli i emocji, po to, zeby przebywając poza ciałem i eksplorując II Obszar nie stwarzać bezwiednie swoją myślą zjawisk, których tam nie chciał doświadczać.

W książce Walscha sa zdania wyjaśniające w podobny sposób twórczą moc myśli.Tworzywo , z którego zbudowane są tzw.Zaświaty( lub II Obszar, jak nazywa je Monroe) jest " przepuszczalne, tak że cokolwiek sie tam pomysli, natychmiast się to materializuje.Doswiadczały tego osoby , przebywąjace w stanie śmierci klinicznej, ktore musiały uważać na to, co pomyślą. Materia fizyczna jest tworzywem tzw." grubym" nieprzepuszczalnym dla swiatła tak jak tworzywo Zaświatów o wyższych wibracjach, dlatego tutaj OD "pomyślenia" NASZEJ MYSLI, DO ZAISTNIENIA JEJ WIDZIALNYCH SKUTKÓW , MUSI UPŁYNĄĆ SPORO CZASU, a poza tym jeden raz pomyślana myśl NIE WYWOŁUJE TAKICH SKUTKÓW, jak myśli ciągle " myślane", które stwarzają tzw."koleiny " w umysle, w świadomości( Monroe nazywa je nawet " drogami szybkiego ruchu, autostradami". Dlatego wyobraźmy sobie efekty ciągle sianych myśli strachu, braku chęci do życia, nienawisci itp.Gdy zaczną sie poruszać po wydeptanych autostradach myslowych, nawet w naszym świecie przynoszą o wiele szybciej do nas swoje niszczące nas konsekwencje.

Dla ułatwienia użyję porównania z udziałem atramentu. Wyobraźmy sobie, ze atrament to myśl np.lęku a woda to tworzywo Zaświatów, lekkie i przepuszczalne, a tworzywo Ziemi, materii to jak błoto. Gdy wleje sie atrament do wody, woda natychmiast jest zabarwiona.Gdy wlac ten sam atrament do błota, pojawi sie w niektórych miejscach, a żeby rozszedł sie po całym błocie i wywołał efekt zabarwienia , będzie potrzebował wiele czasu.

Kiedy przeczytałam rozważania Monroe na ten temat, zrozumiałam jedno: ŻE JESZCZE ZA ŻYCIA CHCĘ I MUSZĘ PRZEPRACOWAĆ ( przemienic ) MOJE MYŚLENIE, ZMIENIĆ JE NA TYLKO POZYTYWNE, gdyz skoro MYŚL MA TAKĄ TWÓRCZĄ MOC W ZAŚWIATACH, to ja nie chcę napotykać tam tego, co swoim niekontrolowanym mysleniem będę siała. Stąd moja praca nakierowana na myslenie. TYLKO POZYTYWNE, co jest mozliwe do osiagniecia, gdyż nauczyłam sie tego.Emocje takie jak lęk, złość itp.idą w ślad za " mimowolna" wydawałoby sie myślą, ktora chodzi ( a nawet lata) wydeptanymi autostradami myślowymi.Na pewno trzeba trochę czasu żeby sie ODUCZYĆ NEGATYWNEGO, SZKODZACEGO NAM MYŚLENIA, ale JEST TO MOŻLIWE i nie tylko ja osiagnęłam te umiejętność.W wielu książkach dot.pozytywnego myslenia mozna o tym poczytac.Nie piszę tego po to, żeby kogos straszyc konsekwencjami "pozaświatowymi" naszego negatywnego myslenia, lecz zeby USWIADOMIĆ, po to by zmienic na lepsze jakość swego zycia i na tym planie ( za zycia) i po " drugiej stronie", w ktorej istnienie osobiście wierzę.A ponieważ doswiadczyłam na własnej skórze skutków mojego negatywnego ale i pozytywnego myślenia, wiec moze ten post da do myślenia i innym osobom, co zrobic by zmienic na lepsze swoje zycie ( ziemskie i pozaziemskie).Pozdrawiam.
napisał/a: olszass 2009-10-15 12:38
to moze Ty napisz nam jak cwiczyc pozytywne myslenie. chyba ze juz to zrobilas w innych postach. powiedzmy, ze argumentow dalas juz wiele. czas przejsc do sedna. btw. Potege Podswiadomosci czytalas ?
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-10-15 18:14
olszass napisal(a):to moze Ty napisz nam jak cwiczyc pozytywne myslenie. chyba ze juz to zrobilas w innych postach. powiedzmy, ze argumentow dalas juz wiele. czas przejsc do sedna. btw. Potege Podswiadomosci czytalas ?


Witaj Olszaas.Witam Wszystkich.
Myśle, ze piszesz o "Potędze podswiadomosci" Murphy,ego.Tak, czytałam w latach 90-tych, jako jedną z pierwszych , po książkach Louise Hay.
Jak ćwiczyc pozytywne myslenie pisałam na nerwicach na moich wątkach "Lęk jest naszym przyjacielem", "Nerwica a sens zycia", a na tym forum , na wątku "Boje sie" (Pozytywnej) tez popisałam trochę na te tematy. Poza tym dla osób, ktore mają za sobą przeszłość zwiazaną z przemocą w rodzinie( lub aktualnie sa w zwiazku współuzależnionym) podpowiadam mój watek na uzaleznieniach "Żeby nie pic , trzeba miec". Jesli ktos ma w rodzinie kogos z choroba nowotworowa ( lub sam choruje) zapraszam na onkologia- chemioterapia "Rak to nie wyrok".
Przez te wszystkie lata, kiedy szukałam sposobu na nerwicę lękową, brak radosci zycia , problemy z przemocą w rodzinie , zebrałam na wszystkie te tematy wiele bardzo dobrych materiałów, ktorymi sie na tych forach chciałam podzielic.NAUCZYŁAM SIE BYĆ SZCZĘŚLIWA BEZWARUNKOWO, a co moze jeden człowiek, to moze i każdy. Kosztowało mnie to wiele pracy, ale lepsze to, niz brak nadziei w ogóle i zmarnowanie sobie całego zycia. Depresję znam jak przyrodnią siostrę, gdyz towarzyszyła mi w rożnych okresach mojego zycia, a jako zona alkoholika , nie miałam widoków na zmianę swojego losu, zwłaszcza, gdy "przytrafiła mi sie " nerwica lękowa i " przywiazała mnie" do mojego partnera. Opisałam swoją historię na moich wątkach dokładnie, wiec nie będę sie tutaj powtarzać.
Tutaj chciałabym przytoczyć trochę ważnych informacji dotyczących konkretnie depresji, oraz powstawania chorób - w ogóle, a także moich wierszowanych przemysleń na te tematy. Żeby było jasne : nie popisuję sie tym, ze piszę w takiej formie moje " psychologiczne " przemyślenia, tak po prostu mi sie przydarzyło.Napisałam zresztą cos takiego : moje wiersze to streszczenia książek, ktore przeczytałam... i to jest prawda.Moze facetom będzie trudniej czytać " psychologie poetycką", ale to
nie moja wina, ze tak mam.

A teraz chcę zacząć od zdań z książki "Umarli mówią " autorstwa księdza Franciszka Brune, gdyż TE ZDANIA ODNOSZĄ SIE DO DEPRESJI, a wywarły na mnie wielkie wrażenie swoją trafnoscia.
Gdy jedna z osób, ktora dooswiadczyła śmierci klinicznej przechodziła przez taki wąwóz w Zaświatach pełen ciemnosci i atmosfery ogromnego, przytłaczającego smutku, usłyszała słowa : TO SĄ WSZYSTKIE TWOJE DEPRESJE, KTÓRYM SIE BIERNIE PODDAWAŁEŚ".
Ja nie mam watpliwości, ze jest w tym ogromna prawda , ze sami współodpowiadamy za swoje choroby ( w tym i depresje).Niejeden raz pozwalałam sobie na takie zwroty: o, jak mi sie nic nie chce.Mam juz dość zycia.Czemu to wszystko jest takie beznadziejne " itp.Nie byłam wtedy świadoma tego, ze to było SIANIE MOJEJ DEPRESYJNEJ PRZYSZŁOŚCI. Dopiero gdy pracowałam nad książkami dot.pozytywnego myślenia dotarło do mnie, ze sama sobie zafundowałam NIEŚWIADOMIE taka jakość życia. Ponieważ wiele na ten temat napisałam na moich wątkach, nie będę sie tu powtarzac.

Z książki Thorwalda Dethlefsena " Przeznaczenie twoj szansą", która sobie bardzo cenię, przytoczyłam na moim wątku zdanie dot. powstawania chorób, które tez uważam za bardzo ważne. "Choroba jest biernym wyrazem nie podjętego dobrowolnie procesu uczenia sie( innymi słowy, kto sie nie uczy, ten cierpi). Jak ja to tozumiem. Jestesmy tutaj, by sie rozwijać, dojrzewać fizycznie, emocjonalnie, intelektualnie i duchowo.Jest wiele osób, ktore unikają dorastania, trudnych lekcji, odpowiedzialnosci, samodzielności.Sama taka byłam , wiec wiem, o czym piszę.Takie osoby szukają osób wokół których będą mogły sie owinąć, lub o nie oprzec, osób, które zdejmą z nich bolesny obowiazek dorastania( partner, rodzice, nawet dzieci).Gdy takie osoby ich zawodzą, cierpią, są nieszczęśliwe, zawiedzione.Ja w chwili obecnej opieram sie o siebie samą.Uwielbiam moją samodzielność, niezależność.Nie potrzebuję żadnej podpórki życiowej, a jesli chodzi o sfery życia emocjonalno-intelektualno-duchową , nie wspieram sie o nikogo.Sama szukam swoich własnych odpowiedzi i żyję na swój sposób w zgodzie z sobą.

"Zycie jest Darem nawet wtedy,
kiedy na DAR nie wygląda,
dlatego ciesz sie tym, ze zyjesz,
niczego - nie osądzaj !

To jest moja aktualna prawda.Zycie dla mnie jest Darem, a zrozumiałam to , gdy parę razy niemal go nie straciłam.Uważałam moje zycie za cos bez wartości do czasu, aż zachorowałam na nowotwór i musiałam o nie zawalczyć.Instynkt samozachowawczy ma ogromną moc, którą poznaje sie dopiero, gdy stanie sie wobec realnego zagrożenia zycia. Wczesniej , z powodu nerwicy lękowej podjęłam próbę samobójczą, ktora sie nie udała ( jak widać).Niedawno napisałam wiersz pt."Śmierć samobójcza", w ktorym zawarłam moje przemyślenia na temat życia, jego wartosci dla mnie i tego, co myślę dzis o przerwaniu zycia.Tym , ktorzy noszą sie z takim zamiarem, gdyz życie ich boli i przerasta, podpowiadam poczytanie sobie książek dot. doswiadczeń ze śmierci klinicznej( tytuły i autorów podałam w moich postach).

Radosci zycia nauczyły mnie książki dot.pozytywnego myslenia ( tytuły i autorów wymieniłam w moich postach) a poza tym praktykowanie medytacji.Każdemu , kto ma mozliwość nauczenia sie od kogos kompetentnego medytacji transcendentalnej ( TM) ( lub innej) podpowiadałabym to, gdyz praktykowanie medytacji pozwoliło mi doswiadczyć wewnętrznej przestrzeni, której pozbawiła mnie nerwica.
Poza tym podpowiadam psychoterapię, gdyż skraca ona czas cierpienia o " lata swietlne".Ważne jest jednak, zeby trafic na osobę kompetentną, z którą będziemy sie dobrze rozumiec
Nie chce sie zbyt rozpisywać, jak na początek, dlatego kończę ten post. Jeśli ktoś ma jakies KONKRETNE PYTANIA, chętnie na nie odpowiem, gdyż .to ułatwi mnie i Wam dotarcie do sedna tego, co WAS NAJBARDZIEJ BOLI.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-10-17 13:37
Witam Wszystkich.
Kupiłam dziś ksiązke "Nie lękaj sie lęku" autorstwa Elftraud von Kalckreuth , z ktorej po drodze, w busie, poczytałam sobie pewne strony.Na jednej z koncowych kartek autorka wypowiadała sie na temat poczucia sensu( bezsensu) życia.Przytoczę jej wypowiedź( choc polecam całą książke do przeczytania, bo nie odnosi sie ona tylko do nerwicy lękowej(.
"Gdy autorka została przez życie postawiona w trudnej sytuacji, której musiała stawic czoła, stwierdziła, że JEJ LĘK PRZED BEZSENSEM (ŻYCIA) ZNIKNĄŁ w obliczu zupełnie realnych, drastycznych zadań , przed którymi stanęła. Zrozumiała JAK POMOCNE JEST TO W CZASACH WEWNETRZNEJ PUSTKI , kiedy zaczyna się cos mimo własnej niecheci , bez oczekiwań i celu , a nawet jak przez to mozna stac sie radosnym, i szczęśliwym.Uczucia szczęścia i spełnienia najczęściej pojawiaja sie wtedy same - jako efekt uboczny.
Kiedy teraz o tym mysle, widze, ze pytanie "PO CO TO WSZYSTKO" było pierwszą , małą ale bardzo wyraźna wskazówką podstawy mojej biedy. ŻYCIE, KTORE WYDAWAŁO MI SIE BEZSENSOWNE , szukało OD RAZU SENSU , KTÓRY MOGLABYM MU NADAĆ. Wpadłam z tym cichym, niedajacym sie odrzucic wyzwaniem( praca w domu dziecka), na niewyraźny ślad , którym podażałam przez nastepne miesiace. Kazdy lęk( w tym ten przed ponownym popadnieciem w uczucie bezradnosci i bezsensu) moze byc zbawienny, jesli potraktujemy go jako impuls i sugestie( do podjecia jakiegos wyzwania zyciowego, stawianego nam na drodze).
Jesli nie przychodzi mi nic innego do głowy, PYTAM SIEBIE PO PROSTU, czego moge sie teraz, na miare swoich możliwosci nauczyc , jak sie rozwijac, co stworzyc albo dać, tak aby STWORCA CIESZYŁ SIĘ Z TEGO.Spojrzenie na moje zycie z tej perspektywy BUDZI WE MNIE WDZIĘCZNOŚĆ za wiele z tego, co otrzymałam : moje pięć zmysłów, moją wewnętrzną i zewnętrzną ruchliwość , naturę , spotkania z innymi ludźmi, przyjaciół, muzyke, śmiech i humor, zdolność uczenia sie i kreatywność , umiejetność kochania i doswiadczania Miłosci , a szczególnie za to, ŻE MOGE DOŚWIADCZAĆ TEGO WSZYSTKIEGO , JAKO BOGACTWA.
Ja tak to odczuwam, a skoro podzieliłam sie z wami moimi przemysleniami na temat bleku , mam naddzieje, ze wy popdzielicie sie swoimi z innymi ludźmi i w ten sposób DLA WIELU Z NAS LĘK STANIE SIĘ PRZYJACIELEM ."

Tyle książka. Ja polecam na moim wątku o leku wiersze "Szkoda czasu na depresje", "Bycie w Niebie", "Kazdy z nas gra główną rolę " i inne, ktorych nie będę wymieniac. Dla mnie lęk też jest dzis przyjacielem i nawet o tym napisałam wierszyk :

Lęk jest naszym przyjacielem,
który informuje nas,
ze idziemy błędną droga,
ŻE NA ZMIANY PRZYSZEDŁ CZAS!

To samo odnosi sie do kazdej choroby, która powinna stac sie katalizatorem zmian w nas, a nie kanałem i schronieniem przed życiem. Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-10-18 12:24
Witam Wszystkich.
Dzisiaj chce sie podzielic moimi odkryciami na temat sensu zycia, ktorym dla mnie jest nauczenie sie Bezwarunkowej MIŁOŚCI, ( STANIE SIE MIŁOSCIĄ BEZWARUNKOWĄ. W DZIAŁANIU).) Napiszę w tym poscie, co mnie doprowadziło do takiego przekonania .Ten post zainstaluje tez na innych moich watkach, gdyz zawiera bardzo wazne dla naszego szczęścia informacje( oczywiscie w)g mnie).

1(W książce "Ludzie jak bogowie" D.Asha i P.Hewitta są takie zdania :u poczatkow wszechswiata istoty powstawały jako ucielesnienie woli, rozumu i świadomosci, ale nie Miłosci.Mamy cały konieczny potencjał do tego, aby stać sie pełniejszym obrazem Boga , jako ucielesnienie również Miłości, oprócz rozumu, woli i swiadomosci. Najwazniejszą rzeczą jest nauczyć sie KOCHAĆ.MOŻEMY WYBRAĆ MIŁOŚĆ ALBO STRACH.Możemy zakosztowac rozkoszy wsrostu i spełnienia lub nędzy stagnacji.Mozemy przekraczac swoje mozliwości i zyc pełną parą, albo ugrząźć w martwym punkcie (jakim jest nałóg, nerwica, depresja itp.-mój przypisek) i zaledwie wegetowac).WSZYSTKO ZALEŻY OD NAS.Mozemu DAĆ WYRAZ SWEJ WRODZONEJ ŚWIETNOSCI , albo pozostac maluczkimi, MOŻEMY DOSTRZEC W SOBIE OGROMNĄ MOC, albo udawac dalej, że jestesmy bezradni.Ważny jest przede wszystkim wzrost swiadomosci i rozwój tworczosci( a jest wiele książek na te tematy-mój przypisek).Potrzeba nam zarówno wiedzy płynacej z wnętrza , jak i tej światowej.MUSIMY OSIAGNĄĆ ROWNOWAGĘ , aby radować sie doczesnymi przyjemnosciami , swoim ciałem A ZARAZEM WYKORZYSTYWAĆ TĘ NIEZRÓWNANĄ OKAZJĘ , JAKĄ JEST LUDZKIE ŻYCIE - dla realizacji i wyrazania naszej prawdziwej istoty
Bóg chce aby KAŻDY Z NAS WYRAŻAŁ SIEBIE ( nie naśladował kogoś, ) GDYŻ KAŻDY Z NAS ZOSTAŁ STWORZONY JAKO JEDYNY, NIEPOWTARZALNY ORYGINALNY " EGZEMPLARZ " CZŁOWIEKA".Cel swojego życia spełnimy, gdy będziemy żyć CAŁKOWICIE PO SWOJEMU, kierując się swoim sercem.
Przytoczę tu wierszyk, który już instalowałam na innych watkach :

Każdy z nas jest, jak płatek śniegu , JEDYNY I NIEPOWTARZALNY,
Bóg patrzy na nas i podziwia, nie myśli o kimś, że jest - banalny!

Poczuj się cennym płatkiem śniegu, nie chciej podobnym być do kogoś,
DLA BOGA JESTEŚ - WYJĄTKOWY, zacznij iść wreszcie własna drogą !
Ja nie mam watpliwosci, gdy każda osoba, która czuje sie chora, nieszczęśliwa, zacznie się pytać Boga( jakkolwiek Go rozumie) CO MA ZROBIĆ, ŻEBY ŻYĆ SWOIM WŁASNYM ŻYCIEM, otrzyma odpowiedź.Ja sie o to pytałam i dzis czuje sie szczęśliwa BEZWARUNKOWO, a koro moglam ja to i kazdy moze.Nie róznimy sie od siebie
.
3) W książce "Umarli mówia" księdza Franciszka Brune sa takie zdania : celem ludzkiego życia jest MIŁOŚĆ.Dusze, które STALE ODMAWIAJĄ zaprzeczenia siebie samych, swojej pysze , egoizmowi , JEDNYM SŁOWEM ODMAWIAJĄ KOCHANIA , zostaną porzucone na pastwę wyrzutow sumienia i hańby.Unicestwią same siebie, to będzie " druga smierć".Ostatnim aktem Miłosierdzia Bozego będzie to, ze bedą skazane na obrócenie się w nicość.Piekłem dla nich będzie trwanie w oddaleniu od Boga, w ciemnosci, w braku swiatła.
Ten , kto ZAMYKA SIE NA MIŁOŚC , ŻRÓDŁO WSZELKIEJ ENERGII , odnajduje sie w mrokach, wydany na pastwę swoich koszmarow.Ten, KTO SIE OTWIERA NA MIŁOŚĆ, odnajduje sie w świetle , przemieniony przez energię " od chwały do chwały" , jak powiada Św.Paweł, az do stania sie Bogiem w Bogu.
A jesli chodzi o tzw/"grzechy" , przytoczę tu interesujące zdanie z tej książki : " W Naszym rozwoju duchowym w Żaświatach mogą nas opóźnic TYLKO TE PRZEWINIENIA, JAKIE POPEłNILIŚMY Z CAŁĄ ŚWIADOMOŚCIĄ I W UPORZE, gdyz każde inne przewinienia SĄ WYMAZANE W IMIĘ BOSKIEJ SPRAWIEDLIWOSCI".

To właśnie pod wpływem takich informacji zrozumiałam, ŻE DLA SWOJEGO DOBRA MUSZĘ WYBACZYĆ WSZYSTKIM KRZYWDY, jakie mi kiedykolwiek wyrządzono.Jest taki wyraz " ZATWARDZIAŁOŚĆ SERCA".Ja kiedys myslałam, ze mam prawo do nienawisci wobec moich krzywdzicieli.Dzis wiem, ze gdy spotykamy sie w życiu z doswiadczeniem skrzywdzenia nas, jest to tylko wystawienie nas na próbę, CZY POMIMO WYRZĄDZENIA NAM KRZYWDY, potrafimy tak jak CHRYSTUS wybaczyć nawet swoim wrogom.Ja, dla zaliczenia lekcji MIłOŚCI, potrafiłam.

Zasługą w oczach Boga, jest kochać swego wroga,
nie zacnych, miłych ludzi, przy nich się - nie natrudzisz !.
Patrząc tak logicznie, to ma sens.Nietrudno jest kochać grzeczne dziecko, czy fajnego partnera, ale to nie jest wtedy nasza zasługa, tylko ich, ze sa tacy fajni.Naszym wkładem w MIŁOŚĆ POWSZECHNĄ będzie kochanie tych Wszystkich Istot, ktore nas krzywdzą, ranią i tych sytuacji, zdarzeń, zjawisk, które nas najbardziej bolą ( wojen, nienawisci, chorób itp).Można zwalać na rodzicow winę, za nieudane zycie, czy osądzać do smierci partnera, Boga, zycie , los, ale jesli przychodzimy tu na LEKCJĘ MIŁOŚCI, TYLKO OD NAS ZALEŻY, CZY JA ZALICZYMY.Nasi " wrogowie" to tylko nasi " nauczyciele Miłości, wybaczania itp", tak jak ja to dzis rozumiem.Każdy jednak musi przeprowadzic własne "śledztwo" w tej kwestii, tak jak i w sprawie radosci i wolnosci.Kto0 szuka, ten znajduje.
Na tym ten post zakończę teraz, ale następne materiały na ten temat przytoczę później.Pozdrawiam.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-10-19 19:27
Ten post wkleiłam na tym wątku specjalnie, choć niektóre informacje w nim zawarte mogłam juz zaprezentowac w dwóch poprzednich postach, ale jest w nim wiele innych moich przemysleń , które moga sie przydac osobom z depresjami i brakiem ochoty do życia.

TAK WIELE TRACIMY Z SIEBIE SAMYCH,
GDY SIĘ O INNYCH WCIĄŻ WSPIERAMY,
NASZ DUCH NIE MOŻE SIĘ ROZWIJAĆ,
A ŻYCIE NAM TAK SZYBKO MIJA !.
---------------
Zamiast obudzić swą odwagę,
którą w swych sercach WSZYSCY MAMY
I stanąć mocno na swych nogach,
chodzimy po nie swoich - drogach !
-----------------
Lęki to dowód NASZEJ SŁABOŚCI, tak jak depresja - braku radości,
tylko stawienie czoła lękowi, może w nas Ducha NATYCHMIAST - UZDROWIĆ !
-----------------
Pozwalam sobie tak dziś pisać, gdyż to jest moja prawda. Nauczyłam się stawiać czoła WSZYSTKIEMU, czego się dawniej bałam. Nie unikam żadnej trudnej lekcji, staram się natychmiast z nią zmierzyć. Nie potrzebuję( i nie korzystam) już żadnych podpórek w postaci wsparcia innych osób. Znalazłam w sobie własną siłę.
Jeśli chodzi o stany depresyjne. Nietrudno o depresję, gdy sie latami żyje w rodzinie przemocy, z której nie można " sie wypisać" bo ma się nerwice lękową i dwoje małych dzieci i zero wiary w siebie. Nietrudno o depresję, gdy się dowie, że ma się nowotwór. A jednak przetrwałam to wszystko i czuję się szczęśliwa i silniejsza właśnie dzięki temu, co przeszłam. Dziś moja radość jest stale ze mną.A kiedy człowiek jest szczęśliwy ( w wyżu emocjonalnym), dla depresji nie ma po prostu miejsca. Dlatego nie wnikam w naukowe, medyczne powody lęków i depresji ( choć poczytałam sobie to i owo, żeby poznać " wroga", za który wtedy lęk uważałam. Dziś wiem, że gdyby nie nerwica, nowotwór, przemoc i cała reszta moich przeżyć ( w tym krzywdy dzieciństwa, które dla swojego dobra odpuściłam)nie byłabym TAK SILNĄ, ODWAŻNĄ I SZCZĘŚLIWĄ OSOBĄ. Są tematy życia, które wciąż zgłębiam , np.temat śmierci i życia po niej( mam 57 lat i wszystko sie może zdarzyć).Zawsze lubiłam wszystko rozumieć i być DOBRZE POINFORMOWANA, o tym, co w życiu ważne. Byłam przez długie lata samoukiem, gdyż nie miałam dostępu do psychoterapii( która bardzo skraca drogę cierpienia) i do innych aktualnie dostępnych metod leczenia. Myślę, że wielu ludziom nie jest jeszcze tak bardzo źle jak mnie było i dają sobie " fory". Mnie życie przycisnęło tak do muru, odcięło mi każdą drogę ucieczki( nawet umrzeć mi sie nie udało) , więc nie miałam wyboru innego, jak zmierzyć sie ze swoimi lękami. Nauczyłam sie o nich tego, co trzeba. po kolei stawiałam im czoła, a potem nabrałam wiary w siebie.
Na odcinku "Zwierzęta z koszmarów " , poświęconym wężom padło zdanie : WIEDZA I SIŁA WOLI POTRAFIĄ ROZBROIĆ NAWET NASZE NAJWIĘKSZE KOSZMARY. To właśnie ja uczyniłam z moimi.
Z kolei odcinek poświęcony lękowi przed pająkami i nietoperzami uświadomił mi, jak bardzo umysł potrafi wyolbrzymić nawet coś tak niepozornego jak ( pająk czy nietoperz)
To z filmu o nietoperzach zapisałam sobie wypowiedź terapeuty :
" LUDZKA WYOBRAŹNIA JEST POTĘŻNA.POTRAFI UCZYNIĆ Z MAŁYCH NIETOPERZY KRWIOŻERCZE STWORY. Jednak nasz umysł potrafi UJARZMIĆ LĘK. LĘK RODZI SIĘ W NAS I TAM TEŻ UMIERA ".
Ja myślę , że po prostu źle wykorzystujemy POTĘGĘ WYOBRAŹNI, częściej do tego, by nam szkodziła, niż do celów pozytywnych..
Dziś wiem, ze wszystkie moje dziecięce lęki, zbierałam w sobie, kumulowałam, potem doszły lęki z okresu dojrzewania, to wszystko się zbierało, aż w stosownej chwili KOSZ ZE ŚMIECIAMI SIĘ PRZEPEŁNIŁ I ZAOWOCOWAŁ NERWICĄ ( Nawet kosz w komputerze kiedyś trzeba opróżnić).Tak ja to widzę z obecnej perspektywy. Tak było w moim przypadku.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-11-02 15:48
Witam Wszystkich.
Mam nadzieję, ze to nie moje posty "wypłoszyły" stałych bywalców tego wątku, ze zrobiło sie tak cicho.
Staram sie nie wymądrzać, tylko dzielic tym, co sama zrozumiałam podczas długiej wędrówki przez "krainę depresji, lęków" itp.JA NIE MAM WĄTPLIWOŚCI, ŻE ZE " złej" drogi zawsze mozna zawrócić, z tym, ze im później, tym jest trudniej, gdyż człowiek jest bardziej w to nieswoje zycie wciagnięty.Napisałam na ten temat cos takiego :

Mozna wejść w chorobę, mozna sie w nią ZAPAŚĆ
i utkwić na długie miesiące i lata !
---------------
Światło Ducha jest jak lampa, która sieje wokół blask,
kto odejdzie zbyt daleko, ten ciemnosci pozna smak!

Depresje, nerwice, nałogi itd.są niczym kanały , przy głównych drogach naszego zycia.Czasem jak jacys podróznicy zbaczamy z naszej drogi, gdyz cos nas zwabi.Potem nie możemy znaleźć naszej głównej drogi i nieraz pozostajemy w miejscu nam nie przeznaczonym.Czasem nie mamy sił zawrócic na główny szlak itd.Ja wiem, ze nasze serce pamięta JAKĄ DROGA POWINNIŚMY IŚĆ, ze w nim jest zapisana mapa naszego życia.Trzeba byłoby zacząć kierować sie uczuciami, pytac sie swego wnętrza, co zrobić, zeby wrócić na nasz szlak.Gdy idziemy swoją droga, czujemy sie dobrze, dajemy sobie radę, nawet gdy jest trudno.Wiemy, ze to jest to.Jesli ktos nie ma takiego odczucia w sobie, niech sie zatrzyma, tak jak osoba, ktora zgubiła sie w lesie, uspokoi, spróbuje przypomniec, jak dotarła w to miejsce i po własnych śladach zawrócić na szlakIlub poprosic o pomoc SIŁY WYŻSZE)..\

Mozna wyjść z kanału nałogu, nerwicy,
przy pomocy serca oraz intuicji !
------------------------
Gdy w najtrudniejszym momencie zycia, zachowasz w sercu ufność j i wiarę
i błogosławisz swoje cierpienie, WTEDY DLA CIEBIE STAJE SIĘ DAREM !

O błogosławieniu tego, co nas boli, naszych chorób, problemów, " złych" partnerów napisałam trochę na różnych watkach.Zainstalowałam tez fragmenty z książki "Sekret" Rhondy Byrne , odnoszące sie do błogosławienia, tego co nas boli.Ja wiem ,ze to pomaga i uzdrawia i nas i te trudne sprawy.Ale zeby ten sposób stosować, trzeba nabrac do niego trochę przekonania.Opisałam na moich wątkach , w jaki sposób pomogło mi osobiście i moim przyjaciołom błogosławienie naszych problemów , dlatego mogę ten sposób tutaj podpowiedzieć.Jak pisze Rhonda Byrne " błogosławic" toi nic innego jak życzyć jak najlepiej.A kto błogosławi swoich " wrogów" " chorobę, złego " partnera, brak pracy czy pieniędzy, przyciąga do siebie dobra energię.Lepiej błogosławić " zło" niz je przeklinać) przekonałam sie o tym na własnej skórze).Pozdrawiam Wszystkim i zyczę powrotu na właściwy szlak, na którym spotkacie sie z RADOŚCIĄ..
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-11-08 11:48
Witam Wszystkich.
Posieję jeszcze trochę moich wierszowanych przemysleń, a potem odpuszczę sobie ten watek ( na jakis czas), gdyz odkąd weszłam , inni uczestnicy przestali na nim pisać. Nie miałam zamiaru "zdominować " tego wątku, jesli jednak nieświadomie to uczyniłam ,pora sie wycofać.

Gdy sie skupiamy wciąż na lękach,
na smutkach i beznadziejności,
radość odchodzi na peryferie
naszego serca ( świadomosci )!

W CENTRUM OSOBY i w naszym życiu,
obecne jest to, co przyciągamy,
chcesz żyć w radości,myśl o niej ciągle,
nasiej radości w sobie - samym!
------------
Przeszłość to TERAZ, które minęło,
przyszłość to TERAZ, które być może,
wciąż nie żyjemy w TERAŹNIEJSZOŚCI,
choć tylko TERAZ dałeś nam - Boże !
-------------
Czuje sie dzisiaj szczęśliwa,
z depresją oraz bez niej,
bo najważniejsze dla mnie,
że jesteś przy mnie - Panie !
-------------
Depresja ma związek z przygnębieniem,
z brakiem radości, wycofaniem,
choć posiadamy Boską Duszę,
która jest pełna Radości , Panie !
-----------------
Choroba się rodzi w myślach i w głowie,
chorym byc można tylko - w osobie !
A skoro Boską posiadam Duszę,
chorować nie chcę , ani nie muszę !
-------------------
Koncentruj umysł na RADOŚCI
oraz na dobrym samopoczuciu,
a wtedy Wszechświat da ci WSZYSTKO,
bo Radość jest w twym sercu- blisko!
--------------------
Nasze wewnętrzne przekonania
tworzą choroby albo zdrowie,
siej ciągle myśli pozytywne,
w swym sercu, w Duszy oraz - w głowie !
---------------------
Na bieżąco sprzątam głowę i mieszkanie,
by już nie gromadzić żadnych śmieci - Panie !
-------------------------
Na zewnątrz siebie szczęścia szukamy,
które w swych sercach bez przerwy - mamy
starczy ją tylko w sobie obudzić,
by być szczęśliwym w świecie, wśród - ludzi !

Życzę WSZYSTKIM na tym wątku obudzenia radości w sobie, bo skoro mnie sie to udało, każdy moze być szczęśliwym, choć trochę pracy będzie to kosztowało. Pozdrawiam
napisał/a: witoldma 2010-10-19 20:08
Dziwne lecz przez swoje 56 letnie życie szukałem kogoś kto podobnie myśli. No i szukajcie a znajdziecie. W temacie na tym forum, w odpowiedzi na wątek, jadwigaszpaczynska podzieliła się skuteczną dla niej i nie tylko informacją jak po prostu zwalczać i nie dopuszczać do depresji. W pełni podzielam skuteczność tego sposobu, bo sam zacząłem się gubić w życiu, lecz przeczytane posty, pozytywnie mnie zmotywowały. Być może o skuteczności świadczy też cisza poprzednich dyskutantów. Dziękuję serdecznie wymienionej dyskutantce!