Artroskopia stawu kolanowego

napisał/a: zazula95 2015-05-03 00:41
Hej, mam kilka wątpliwości i pytań, ale żeby do tego przejść opiszę swój uraz. W wieku 13 lat czyli 7 lat temu potrącił mnie samochód, moje kolana zostały zmasakrowane (czego jeszcze wtedy nie wiedziałam) przez maskę tego auta. Bolały mnie bardzo, ale po jakimś czasie mi przeszło. Rok później na lekcji wf podczas biegania samoistnie coś przestawiło mi się w kolanie, upadłam z wielkim bólem i krzykiem oraz uczuciem rozerwania lub rozciągnięcia. Pojechałam na pogotowie, określili to jako skręcenie, wsadzili mi nogę w szynę gipsową na dwa tygodnie i tyle. Po wszystkim było ok, ale na jakiś czas. Rok później ponownie skręciłam sobie kolano w podobnych okolicznościach i znów to samo (ciągle jedno i to samo - prawe), szyna gipsowa, dwa tygodnie i niby wszystko jest dobrze. Potem miałam dwa lata spokoju i wyobraźcie sobie - powtórka z rozrywki. Skręcone kolano, szyna...blabla. Myślałam, że to już koniec tej mordęgi kiedy w tym roku skręciłam sobie ten staw ponownie, w styczniu przy pomocy koleżanki. Pojechałam na pogotowie (w innym mieście niż wcześniej, bo wydarzyło się to na studiach). Ortopeda zbadał mnie dokładnie, odciągną mi wysięk z kolana, zbadał i po usłyszeniu mojej relacji z poprzednich wypadków powiedział, że najprawdopodobniej potrzebna będzie artroskopia. Na wizyty chodziłam co dwa tygodnie i w końcu została ustalona data zabiegu. Wykonany został dwa dni temu, w trakcie zabiegu wyszło więcej niż się spodziewaliśmy - uszkodzenie łąkotki, co było oczywiste i co zostało zoperowane, plus chondromalacja III stopnia rzepki i chondromalacja IV stopnia kłykcia bocznego kości piszczelowej plus jakieś kawałki kości w stawie, które zostały usunięte. Chirurg powiedział mi, że zastrzyki z kwasem hialuronowym pomogą, plus samoistna z pomocą rehabilitacji naprawa rzepki. W ostateczności ponowna artroskopia. Kurde, jestem trochę zielona w tym temacie i nie wiem w ogóle co o tym myśleć. Po pierwsze jestem młoda i chciałabym odzyskać swoją sprawność. Po drugie trochę się tego wszystkiego boję, w necie znajduje praktycznie same źle kończące się historie związane z tym zabiegiem - nawracanie się uszkodzeń i tym podobne. Czy tak jest w każdym przypadku? Czy sądzicie, że istnieje jakaś możliwość aby ta reszta sama się z regenerowała z tymi zastrzykami i ćwiczeniami? Samego zabiegu źle nie wspominam, nie bolało mnie po tym jak odeszło znieczulenie, teraz czasami odczuwam delikatne ciągniecie w kolanie, ale wydaje mi się, że to normalne. Staram się dużo nie chodzić i nie obciążać tej nogi, ale mieszkam sama i niektóre rzeczy muszę załatwić bez niczyjej pomocy po prostu. Może popadam w jakąś histerię, ale boję się, że najmniejszy wysiłek spowoduje pojawienie się kolejnego uszkodzenia w stawie. No i pytanie ekstra, czy to normalne, ze ta noga jest taka sina?
Większość czasu leżę, chodzę o kulach jak muszę, robię sobie zimne okłady, robię sobie zastrzyki i biorę tabletki. Wizytę kontrolną mam za kilka dni, a niecierpliwość, brak odpowiedzi na pytania i strach, ze coś będzie nie tak jest niecierpliwy i to jedyne o czym ostatnio myślę. Czy takie obrażenia to wyrok do końca życia?
Pozdrawiam!