Angina 8 tygodni po tonsillektomii

napisał/a: abibi 2015-09-24 21:39
Witajcie,

Piszę tu bo nie wiem już, gdzie szukać pomocy, a widzę, że na tym forum udzielający się mają wyjątkowo merytoryczne i wnikliwe podejście do problemów laryngologicznych, z którymi się borykam już równe 4 lata i nigdzie u żadnego lekarza nie znalazłam tak wnikliwej analizy i chęci pomocy jak na tym forum.

Mam obecnie 25 lat i od 22 roku życia jestem anginowcem... Zaczęło się od bardzo ciężkiej anginy w listopadzie 2011r. - którą miałam podczas mojego pobytu kilkumiesięcznego studenckiego zagranicą - leczonej tamtejszym antybiotykiem. Dodam, że nie mogłam się tam za bardzo odnaleźć i ogólnie słabo się odżywiałam, sporo podróżowałam (także np. nocami) i chyba mogło to mieć wpływ na jakiś spadek odporności - od tamtej pory zaczyna się moja historia.

2 miesiące po tej pierwszej anginie wróciłam do Polski i się zaczęło - angina co około 2-3 miesiące, w międzyczasie takie rewelacje jak zapalenie dziąseł, jamy ustnej itd. Na początku brałam antybiotyki przy każdej takiej infekcji. W lipcu 2012 dostałam anginy takiej, że nigdy jej nie zapomnę - 40 stopni, wielkie węzły chłonne, na USG straszyli, że do konsultacji onkologicznej, więc zaczęłam się tym swoim zdrowiem coraz bardziej martwić. Po tym incydencie częstotliwość infekcji zwiększyła się co 2 miesiące równo. Podczas którejś z infekcji ból gardła był na tyle nie do wytrzymania, że postanowiłam wybrać się na oddział laryngologiczny - tam poinformował mnie młody doktor, że niepotrzebnie biorę antybiotyk, bo moje białe plamy na migdałach to nie ropa od bakterii tylko włóknik. Od tamtej pory, wkurzona, przestałam brać antybiotyki. Okazało się, że chyba to była słuszna decyzja bo infekcje nieco zelżały choć nadal się powtarzały. Nauczyłam się badać swoje gardło i fotografować - wyglądało to zawsze jak w precyzyjnym schemacie:

1 dzień - czuje się osłabiona, wiem, że "zbiera mnie", migdały małe ale zaczerwienione, nie bolą
2 dzień - czuję się fatalnie, migdały się powiększają do wielkości nie takich wielkich, zaczyna się z nich przebijać biało-żółte coś, gorączka 37-38 zależy od infekcji, migdały bolą bardzo,
3 dzień - czuję się fatalnie - migdały powiększone, widać że wyłażą z nich wyraźnie białe śmierdzące kuleczki (chyba wszyscy wiedzą o co mi chodzi), gorączka zaczyna spadać, migdały bolą
4-5 dzień - czuję się lepiej - migdały się jakby zmniejszają, dużo białego zaczyna się gromadzić w tkance poniżej migdałków (grudki?), która staje się jednolicie biała, migdały coraz mniej bolą
6-7 dzień - czuję dopływ energii, migdały dość małe, białe coś zaczyna przekształcać się w normalną tkankę, migdały już praktycznie nie bolą.

W 2014 roku częstotliwość infekcji się zwiększyła bardziej do 6 tygodni (z zegarkiem w ręku), w 2015 częstotliwość raz na 3 tygodnie (!) - przebieg jak wyżej opisany (częstotliwość zwiększyła się wyraźnie po przebytej w listopadzie 2014 roku infekcji bakteryjnej (podobno, ale rzeczywiście było wtedy 40 stopni i mam wrażenie że antybiotyk pomógł - w ciągu jednej nocy po podaniu antybiotyku dosłownie wypociłam wszystko).

Dodam, że przy każdej standardowej infekcji dochodził malutki kaszelek, taki świszczący. Przy większych infekcjach, kaszel się nasilał - był to typowo suchy kaszel. Typowo u mnie była obecna wydzielina na tylnej ścianie gardła, nieraz rano budząc się widziałam ogromną białą krechę na tyle gardła. Czasem przy infekcjach dołączały się infekcje intymne i takie dziwne drętwienia karku, szyi i rąk - nie wiem jak to opisać.

Oczywiście w międzyczasie aktywnie działałam by zwalczyć dziada - chodziłam do laryngologów, immunologa, homeopaty, reumatologa i nic... Byłam nawet na oddziale immunologii, gdzie zrobiono mi wszystkie badania i odesłano z powrotem do larynologów, mówiąc że oni na immunologii nic nie mogą mi zaproponować.

Badania jakie miałam w międzyczasie, z ważniejszych to:
TK zatok x 2 - czysto - nieznacznie skrzywiona przegroda 2 mm - wszyscy lekarze zgodnie oceniali, że tu nie chodzi o przegrodę;
RTG płuc - x2 - czysto - w drugim badaniu widać było podobno jakieś grudki które nic nie znaczą,
Morfologia - różnie w zależności od stanu - miałam ich dużo, najbardziej niepokojąca była morfologia w której pojawiły się limfocyty atypowe, w rozmazach po infekcji często eozynofile podwyższone,
IGE całkowite - od 150 do 350 przy normie 100,
Testy alergiczne rozszerzone wziewne i pokarmowe - nic (niewielkie tylko oznaczenia przy orzeszkach ziemnych i trawach...)
ASO - od 600 do 800 przy normie 200,
Przeciwciała ANA - 1:80 PLAMISTY, dodatkowa diagnostyka ANA 2 nic nie wykryła,
TSH - norma,
Witamina D - niedobór,
Immunoglobuliny IgA, IgM, IgG - norma - dwukrotne badanie
HCV - ok
HIV - ok
HBS - ok
Kreatynina - poniżej normy (0,5) - norma 0,6-1,1
EBV - przeszłam, według wyników z 2012 r. dawno
CMV - nie przeszłam, według wyników z 2014 r.
Ślinianki, tarczyca na USG szyji - piękne.

Z wymazów (robionych w sumie 6, w tym na grzyby - na 2 coś wyszło):
najstarszy - streptococcus group C; wzrost skąpy, wrażliwy na penicylinę, erytromycynę, klindamycynę,
najnowszy - staphylococcus aureus Liczność +++, oporny na penicylinę, ampicilinę, amoksycylinę; wrażliwy na amoksycylinę (kw.klawulanowy), erytromycyne, klindamycynę, gentamicynę, tetracyklinę, ciprofloksacynę, trimetoprim/sulfametoksazol (podczas jednej z poważnych infekcji po wykryciu tego dziadostwa, gdzie rzeczywiście gardło było tak brzydkie że antybiotyk wzięłam, zapisano mi Cipropol zgodnie z antybiogramem)

Z leków które brałam to:
Antybiotyki - liczne, Ismigen - szczepionka (trochę pomógł - infekcje zelżały), Heviran w gigantycznych dawkach (razem z partnerem) (nie pomógł), Groprinosin w dużych dawkach (chyba nie pomógł), oprócz tego homeopatia - gripp heel (ten pomagał -zmniejszał objawy infekcji), lymphomyostot (nie pomógł), mnóstwo tych takich pojedynczych homeopatycznych typu Hepar Sulfur itd kuracja przepisana przez homeopatę (nie pomogły), liść oliwny (chyba pomógł jednorazowo), olejek oregano (wydaje mi się że nie pomógł), witamina D w tabletkach i kropelkach (trudno powiedzieć czy pomogła)

UFFF, dochodzę do sedna sprawy. Zdenerwowana na to wszystko, popchnięta dodatkowo brakiem pomysłu lekarzy na mój stan oraz opinią kilku (nie wszystkich) laryngologów podjęłam, jak mi się wydawało, "najlepszą decyzję w moim życiu" o wycięciu migdałków.

Tak oto miałam wycięte migdałki na początku sierpnia tego roku, czyli 8 tygodni temu. Do domu został mi zapisany antybiotyk Forcid na tydzień, wszystko elegancko się zagoiło w ciągu 3 tygodni już nie czułam nic, bez komplikacji. Dodam że podczas rekonwalescencji bolała mnie praktycznie tylko prawa strona, lewa prawie w ogóle - podobnie włóknik utrzymywał się na prawej stronie długi czas - na lewej szybko zszedł (to kluczowe w kontekście późniejszej infekcji o której za chwile). Na badaniu histopatologicznym migdałków wyszło:
Lewy i prawy podobnie: Migdałek podniebienny o wym. 2,3x2x0,8 cm. Bruntno beżowy o nieco zatartym rysunku architektonicznym bez zmian ogniskowych, poza drobnymi wylewami krwi. Rozpoznanie Tonsillitis chronica.
Dodatkowo w prawym: "w obrębie migdałka struktury o morfologii actinomyces" (cokolwiek to znaczy)...

Poszłam do pracy, prze szczęśliwa, że już nic złego mnie nie spotka i już nie będę chorować. Zaczęłam planować wyjazdy, wycieczki, fitnessy, żeby chwytać życie garściami (w końcu jestem młoda a migdałki zabrały mi 4 lata życia dwudziestolatki...).

No i zaczęły dziać się dziwne rzeczy - najpierw drętwienia - podobne do tych, o których pisałam wyżej, afty w buzi (czego wcześniej nie było), zajady, ucisk w uszach (wcześniej nie było), poważne zapalenie pęcherza (bez antybiotyku się nie obyło). No i ostatecznie to co mi się przydarzyło w tym tygodniu i skłoniło do napisania niniejszego posta.... INFEKCJA GARDŁA !

Infekcja zaczęła się tydzień temu w piątek - obudziłam się rano z bolącym węzłem chłonnym pod prawą żuchwą, myślałam, że to od ucha więc kupiłam kropelki do ucha i przeszło w sobotę. W niedzielę i poniedziałek samopoczucie ok. W nocy z poniedziałku na wtorek - nie mogłam spać - miałam znów problemy z tymi sprawami bardziej urologicznymi, rano wstałam i czuję że lewa strona szyi cała napuchnięta, boli jak nigdy, węzły po lewej ogromne (dzień wcześniej byłam na USG szyi w związku z tym węzłem z piątku i lewa strona była super), czułam się strasznie - gardło nie bolało, temperatura ok. 37 więc nic, wczoraj-środa- gardło zaczęło po lewej stronie boleć tylko (bardzo); po prawej nic - gorączka 38,5 wieczorem - rano zeszła do 37. Dziś boli lewa strona gardła (bardzo), prawa nic, samopoczucie lepsze.

Byłam w tej sprawie u 2 lekarzy
- u Pana Doktora Laryngologa który mnie operował, powiedział, że to normalne, że się organizm przyzwyczaja i mogę mieć infekcję. Wtedy jeszcze nie bolało mnie gardło. Pan Doktor nie ma na mnie innego pomysłu poza tym, żeby poczekać, nie dostałam żadnych leków poza receptą na antybiotyk, żeby kupić w razie pogorszenia.
- dziś u Pani Doktor Laryngolog niezależnej, żeby się zapytać czy ma pomysł na moje gardło i jak ocenia sam zabieg - Pani Doktor powiedziała, że gardło jest zaczerwienione, nie ma konieczności stosowania antybiotyku, grudki chłonne są powiększone. Dostałam leki nawilżające gardło (do wykonania w aptece Wit A+E+Gliceryna) i Luivac 4 tyg + 4 tyg. Wydaje mi się, że pomysł kierunkowo jest dobry, ale chciałabym się właśnie podpytać czytelników czego można jeszcze spróbować.

I kolejna rzecz - to co mnie boli to lewa strona - miejsce, które wcześniej także się infekowało (te grudki chłonne poniżej migdałka o których pisałam wcześniej, że robiły się podczas infekcji białe) - z prawej strony jest to wycięte - tam jest czyściutko i nic nie boli, a z lewej widać, że to zostało - czy to możliwe, że nie wszystko co powinno być wycięte zostało wycięte??? :/

Więc kochani forumowicze - przepraszam za długi wywód - 2 godziny to pisałam, ale mam nadzieję, że warto było i ktoś z Was mi udzieli jakiejś sugestii:
1/ co dalej? jaką kurację zastosować?
2/ jakie badania porobić, żeby to wyeliminować?
3/ co mogłam przeoczyć w diagnostyce?
4/ czy możliwe jest by nie wycięto wszystkiego co powinno być wycięte podczas tonsillektomii?


Będę bardzo bardzo wdzięczna za wszystkie opinie - może ktoś z Was uratuje mi życie.... (szczególnie zależałoby mi na opinii dr Petera jako że śledzę posty Pana Doktora od jakiegoś roku i jestem pełna podziwu) :) a może komuś moja historia pomoże i z kimś będę mogła się wymienić doświadczeniami.

Jednocześnie zapewniam Was, że będę Was informować o dalszym przebiegu mojego problemu zdrowotnego. A jak mi kiedyś przejdzie to napiszę, co mi pomogło. :) wiem co to znaczy być anginowcem...
napisał/a: abibi 2015-10-27 21:40
Kochani Forumowicze. Wiem ze mój post z gory jest długi ale będę niesamowicie wdzięczna za porady.

W tej chwili od napisania ostatniego postu jestem w trakcie drugiej infekcji - są dosc lekkie i normalnie chodzę do pracy ale nadal uniemożliwiają normalne funkcjonowanie (planowanie).

Dodam że biorę Wit. C w dużych dawkach, cynk, tonsillan syrop, selen, omega-3 i engystol. Ten ostatni mam wrażenie ze pomaga. Plukałam tez gardło roztworem Wit. A + E. Mam kupiony Luivac ale go jeszcze nie wzięłam.

Co mam robić dalej żeby to wyeliminować całkowicie?

Szukam każdej sprawdzonej rady! Z góry dziękuję.
napisał/a: abibi 2015-11-01 12:37
Moi drodzy. Wiem ze nie powinnam podbijac sama swojego tematu ale ponieważ infekcja dalej nie przechodzi wrzucam zdjęcie gardła.

Objawy: ostry ból gardła, temperatura do 39 (dzisiaj zelżała do 37.5), zalegające bardzo gęsta wydzielina głęboko w nosie, bardzo powiekszone wezly chłonne, podczas goraczki uporczywy kaszel - proba odchrzakniecia tego co splywa do gardla. Juz nie wiem co robić.

Nikt nie chciałby pomoc? Mam dość. :(
napisał/a: Peter 2015-11-02 14:59
Temperatura i taki wygląd gardła kwalifikuje do antybiotyku. To już rola lekarza.