Alkohol a zdrowie?

napisał/a: rookowa 2014-01-06 23:47
Mam 21 lat, ważę 73 kilo, jestem zdrowy i wydaje mi się, że prowadzę "zdrowy" tryb życia. Uprawiam sport, nie palę papierosów, nie biorę narkotyków, nie jem fast foodów, jem owoce, warzywa i produkty pełnowartościowe. Studiuje na politechnice, więc mózg też mam w dobrej kondycji. Jest jedno ale. Lubie chodzić na imprezy i lubię się tam po prostu zniszczyć. Ostatnio to sobie ograniczyłem, ale dalej trochę się martwię i mam takie pytanie. Czy jak raz w miesiącu na imprezie, będę wypijał sobie 0,7 (nie na pół z kimś tylko sam), a rano wstanę i wbiję klina (2 piwka) to moje zdrowie jakoś zauważalnie na tym ucierpi? Nie piszcie mi tylko sloganów w stylu, że alkohol szkodzi zdrowiu, bo takie banały to wiedzą dzieci w przedszkolu. Chciałbym konkretnie wiedzieć co mi może grozić i jakie jest prawdopodobieństwo tych konsekwencji (chodzi tylko o zdrowie, uzależnienie nie wchodzi w grę, bo mam zbyt ogarnięte życie), bo chciałbym rozważyć sobie wszystkie za i przeciw. :)
djfafa
napisał/a: djfafa 2014-01-07 07:52
Nie ma badań (bynajmniej ja takowych nie widziałem) na temat wpływu takiego picia na organizm. Wg mnie, większego negatywnego wpływu na organizm to mieć nie będzie.
napisał/a: ~Anonymous 2014-01-07 21:34
rookowa napisal(a): Czy jak raz w miesiącu na imprezie, będę wypijał sobie 0,7 (nie na pół z kimś tylko sam)

Samolub!
Będzie kac gigant!
napisał/a: Monika2994 2014-02-01 01:05
Witam,
Może chciałbyś usłyszeć " nie, nie martw się alkohol nie szkodzi aż tak bardzo"... No cóż ode mnie tego nie usłyszysz. Jesteś jak to określiłeś, ogarniętym studentem politechniki, i znasz banały, które znają dzieci, więc wykorzystaj tę wiedzę, jeśli chcesz być zdrowy. Ja w tym roku kończę medycynę i widziałam wielu pacjentów po 30 rż, którzy z ogromnym wodobrzuszem i żółtaczką leczeni byli z powodu poalkoholowej marskości wątroby- i to nie jest banał, ani bajka dla dzieci. To jest tragedia, bo ich życie kończy się po 30-40 latach.
Co do "niszczenia siebie na imprezach"- jest to najgorszy sposób picia ze wszystkich możliwych. Po pierwsze Twoja wątroba wykonuje wtedy katorżniczą pracę (gorzej niż gdyby musiała zmetabolizować codziennie, ale małe ilości), po drugie niszczysz swoją trzustkę- po KAŻDYM takim upiciu się może wystąpić ostre zapalenie trzustki, które jeśli bedzie martwicze, zabije Cię prawdopodobnie. Po trzecie po każdym takim napiciu się może wystąpić napad padaczkowy, ktory wiemy, jak często się kończy- niezależnie jak dobra kondycję ma Twoj mózg teraz. Po czwarte każde takie upicie się powoduje zniszczenie Twojego żołądka, i to nie za kilka lat tylko w momencie kiedy się upijesz. Mogłabym wymienić tak każdy narząd, który ulega uszkodzeniu, ale o tych "banałach" możesz poczytać sam.
Oczywiście istnieje mnóstwo badań na ten temat. Lepiej jest pić, jeśli już muszisz, w małych ilościach a częściej (oczywiście chodzi tu o alkohole niskoproentowe typu piwo, wino, nawet 1 kieluszek wódki jest dopuszczalny dziennie), ale w małych ilościach. W ten sposób adaptujesz swój organizm do tego, a przede wszystkim wątrobę i żołądek (dla żołądka każdy alkohol >10% jest zabójstwem, a wierz mi nie chiałbyś się leczyć, czy choćby diagnozować w kierunku choroby wrzodowej).
No i ostatnia sprawa- ja przemyślałabym jeszcze raz kwestię "alkoholizm nie wchodzi tutaj w grę", bo jeśli "lubisz takie imprezy", to bardzo długo możesz się nie zorientować, że coś jest nie tak.
Pozdrawiam.